Z Tomaszem Jarczokiem, psychoterapeutą i specjalistą psychoterapii uzależnień w Poradni dla Dzieci i Młodzieży, działającej w Wojewódzkim Ośrodku Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia przy ul. Głogowskiej w Opolu rozmawia Milena Zatylna.
Z jakimi problemami młodzi ludzie trafiają do Poradni dla Dzieci i Młodzieży?
Jest to całe spektrum problemowe. Od problemów relacyjnych, poprzez różnego rodzaju zaburzenia zachowania, aż po choroby psychiczne. Patrząc przez pryzmat problemów związanych z uzależnieniem czy nadużywaniem, to dotyczą one telefonów, komputerów, Internetu, gier, a także papierosów, substancji psychoaktywnych i alkoholu. Zachowania, o których mówimy, mogą być objawem jakiegoś ukrytego zaburzenia czy choroby systemu rodzinnego.
Które z tych problemów dominują?
Nasze doświadczenia pokazują, że w ostatnim czasie wzrósł kontakt ze strony osób, które nadużywają zdobyczy cywilizacyjnych, czyli komputera, Internetu, telefonu i problem pojawia się, kiedy ktoś zaczyna stawiać im granice. Na przykład rodzice postanawiają ograniczyć dziecku dostęp do komputera, a dziecko reaguje zachowaniem agresywnym wobec rodziców lub siebie. Dochodzi do destrukcji lub autodestrukcji.
Korzystanie z komputera, Internetu czy telefonu nie jest czymś złym. Łatwo przeoczyć cienką linię między normalnym używaniem a nadużywaniem. Co powinno dać impuls rodzicowi, że coś jest nie tak?
Patrząc przez pryzmat choroby, jako uzależnienia, to rozwija się ona w trzech fazach.
Pierwsza z nich to faza eksperymentu. Przykładowo dostaję konsolę, komputer, telefon, sprawdzam jak działa, co mogę z tym zrobić i czy mi się to podoba, czy nie. Później wchodzę w tzw. fazę korzystania okazjonalnego. Jest to najzdrowsza faza. Korzystam z tych urządzeń, ale robię to nieregularnie, od czasu do czasu, mam kontrolę nad używaniem. Jeżeli np. nauczyciel mówi, aby wyłączyć telefony na lekcji, to wykonanie tego polecenia nie jest dla mnie trudne, nie wzbudza trudnych emocji i zachowań. W tej fazie nie muszę co chwilę zaglądać na telefon, od razu odpisywać na wiadomości, a jeśli go zapomnę, to nie dzieje się tragedia i nie wracam z paniką do domu, aby go zabrać.
Następna faza, to już faza używania szkodliwego. Charakteryzuje się ona tym, że użytkownik zaczyna doświadczać szkód z powodu korzystania z danego urządzenia. Np. dostałem uwagę, bo zaglądałem w telefon na lekcji. Rozbiłem klawiaturę, bo przegrałem w grze. Zaczynam tracić kontrolę nad swoimi emocjami, zaniedbywać obowiązki z powodu jakiegoś zachowania.
Faza używania szkodliwego charakteryzuje się też tym, że komputer, telefon, Internet, zaczynają być głównym sposobem osiągania relaksu i przyjemności. Kiedyś grałem w piłkę, chodziłem na koszykówkę, śpiewałem itd., a teraz tylko siedzę przy komputerze. Takie zachowania powinny na pewno niepokoić.
Tomasz Jarczok
W jakim wieku trafiają do państwa dzieci i młodzież?
W różnym, głównie są to nastolatkowie. Najmłodszy był siedmiolatek, który nadmiernie korzystał z komputera i telefonu. Kiedy rodzice postawili mu granice, zachowywał się agresywnie wobec nich. Rzeczywistość jest taka, że problem nadużywania czy uzależnienia dotyczy coraz młodszej i coraz większej grupy ludzi.
Można też domniemywać, że będzie się pogłębiał. Ale my, dorośli, często jesteśmy sami winni tej sytuacji. Wielu rodziców daje swoim pociechom telefony do zabawy albo godzinami puszcza bajki w komputerze, byle mieć spokój…
Dokładnie. To jest niestety wielka pokusa dorosłych. Bardzo trudno niektórym kontrolować się w obecności dzieci i nie oglądać przy nich telewizji. Sam mam 1,5-rocznego syna. Z żoną ustaliliśmy, że nie włączamy przy nim telewizora. To nie jest łatwe, wymaga od nas konsekwencji i zaangażowania w bycie z dzieckiem. Niestety, ludzie są teraz tak zapracowani, obarczeni wieloma obowiązkami, że wolą posadzić dziecko przed ekranem. Na początku to ułatwienie, ale tylko pozorne, bo później, jeśli chcemy postawić granice, dziecko będzie się buntować. Do czegoś się przyzwyczaiło i nie rozumie, dlaczego kiedyś to było dobre, a teraz nie jest.
Dorośli wiedzą, że siedzenie przed komputerem czy z nosem w telefonie jest szkodliwe dla dziecka, jednak często kupują dziecku iPhone albo komputer w formie superprezentu. Sami nadają zwykłym przedmiotom, które mają być użyteczne, niezwykłych cech.
Kupowanie na komunie, święta czy urodziny komputerów czy konsoli jest faktycznie powszechne, jednak nie uważam, aby było dobre. Jeżeli życzę dobrze dziecku, to raczej zainwestowałbym w jakąś pasję – kupiłbym rower, rolki, coś, co będzie mobilizowało młodego człowieka do tego, aby wyjść na zewnątrz, pobyć z rówieśnikami. Komputer, Internet, telefon są też sposobem spotykania się ludzi. Wielu młodych tak realizuje swoją potrzebę bycia w grupie. Ale wielu robi to tylko online, co też jest znakiem naszych czasów, jednak wirtualne spotkania nie mogą być jedyną formą kontaktu z innym człowiekiem.
Prowadzę też grupę psychoterapeutyczną dla młodych ludzi niezwiązaną z uzależnieniami. Mają oni stany lękowe, depresyjne, obniżony nastrój, zaniżone poczucie własnej wartości. I to, co charakteryzuje część tych młodych to jest to, że mają tylko znajomych w sieci. Relacje interpersonalne na żywo sprawiają im sporo trudności. Jako dorośli dbajmy, aby nasze dzieci miały kontakty bardziej urozmaicone, nie tylko wirtualne, bo inaczej bardzo trudno będzie im odnaleźć się i radzić sobie w realnym świecie.
Mówiliśmy o uzależnieniach młodych ludzi, z którymi trafiają do Poradni dla Dzieci i Młodzieży. Ale zwykle jest tak, że uzależnienie wynika z głębszego problemu. Nie każdy młody człowiek, który dostaje telefon do ręki uzależnia się od niego…
Pracując w poradni, patrzymy systemowo na problem młodego człowieka. Jeżeli do nas trafia, zapraszamy też bliskich na sesje diagnostyczne. To nie jest tak, rodzice go nam dostarczają i mówią: „Naprawcie go”. Mamy świadomość, że jeżeli z 12-, 14-, 15-latkiem coś się dzieje, jest to wynik choroby systemu rodzinnego, jego dysfunkcyjności i to system jest do korekty, nie tylko dziecko.
W takim razie, jeśli nadużywanie komputera czy telefonu, sięganie po alkohol czy narkotyki jest problemem wtórnym, to co jest najczęściej problemem podstawowym?
Najczęściej problemy te wynikają z faktu, iż młody człowiek nie potrafi radzić sobie z emocjami. Nie został nauczony wyrażania emocji w sposób bardziej konstruktywny albo wprost. Często emocje są tłumione, czyli nienazywane, bo my, jako rodzice, też tego nie potrafimy. Jeśli jako rodzic nie potrafię okazywać emocji, tłumię je, udaję, w niekonstruktywny sposób je odreagowuję, trudno będzie oczekiwać od dziecka, żeby ono umiało to robić. Dlatego zachęcamy też rodziców do pracy z nami. Pracujemy nad tym, aby pokazać, że to, co się dzieje w domu, ma duży wpływ na to, jak nasze dzieci funkcjonują.
Kto może się zgłosić do Poradni dla Dzieci i Młodzieży?
Każdy kto ma poczucie, że coś niedobrego się dzieje z jego dzieckiem. Najlepiej zadzwonić i się umówić, bo mamy listę kolejkową. Wyznaczamy termin, przeprowadzamy diagnozę, bo musimy sprawdzić, czy mamy do czynienia z uzależnieniem czy może jest to inny problem. Jeśli jest podstawa do terapii, zapraszamy na nią dziecko i jego rodziców.
Ile trwa terapia?
To kilkumiesięczny, a czasami nawet dłuższy proces, ale to jest ustalane indywidualnie w zależności od przypadku.
Wielu rodziców bagatelizuje problemy swoich dzieci i nawet im do głowy nie przyjdzie, by zwrócić się po pomoc do specjalistów.
To fakt. Bardzo cierpię, kiedy pracując z młodym człowiekiem słyszę, że rodzic mówi: „Jakie ty masz problemy? Ty prawdziwych problemów nie znasz!”. To jest odbieranie ważności młodemu człowiekowi. Kiedy miałem 15 lat, moje problemy były dla mnie najważniejsze na świecie. Choć dla dorosłych mogły wydać się błahostką, dla mnie miały wielki ciężar. Mówienie młodemu człowiekowi takiego komunikatu, to jest odbieranie mu poczucia własnej wartości. Dlatego później młody człowiek wchodzi w narkotyki czy alkohol, bo są to środki psychoaktywne, które potrafią to poczucie wartości dać. To niestety świetny grunt do uzależnienia. Gdy młodego człowieka wyposażymy w poczucie własnej wartości, poczucie sprawczości, w dobre myślenie o sobie, to ochronią go one przed uzależnieniem i nie będzie potrzebował substancji czy zachowań ryzykownych, aby sobie ten brak rekompensować. Dlatego reagujmy, szukajmy pomocy specjalistów, póki problem jest mały i można sobie z nim poradzić w zarodku.
Źródło: Problemy z uzależnieniem dotykają coraz młodszych dzieci - Nowa Trybuna Opolska